Wszystko zaczęło się pewnego gorącego wieczoru w lipcu 1991. Mój wujek Gerhard Bauer zaprosił mnie do siebie do domu, abym poznał NSA, firmę w której mógłbym dorobić. Z wielkim sceptycyzmem poszedłem na to spotkanie, gdyż wychodziłem z założenia, że to jedno z kolejnych, na których się coś sprzedaje. Jednak to, co mnie tam spotkało, zaskoczyło mnie nad wyraz pozytywnie. Tak zaczyna się czterostronicowy, retrospektywny artykuł o Michaelu Lorenzu, który już niebawem będziecie mogli przeczytać w najnowszym wydaniu kwartalnika Manager MLM. A tymczasem zapraszamy was do lektury pierwszej części wywiadu z tym niezwykłym człowiekiem.
Jak wyglądały Pana początki w działalności gospodarczej i biznesowej, gdzie i od czego Pan startował?
Zaczynając współpracę z firmą NSA, miałem ogromny debet na koncie bankowym, ale mimo to było dla mnie oczywistym, że musze mieć firmowe produkty, aby pokazywać je potencjalnym klientom. Tak więc aby sfinansować pierwsze zamówienie, po prostu wziąłem kredyt. Zainwestowałem tak wiele, że choć w nocy spałem jeszcze w miarę dobrze, to w ciągu dnia denerwowałem się. Ta sytuacja dodatkowo mobilizowała mnie do częstszej prezentacji innym mojego biznesu, ponieważ chciałem aby inwestycja zwróciła się jak najszybciej.
W jaki sposób i kiedy Pańska kariera nabrała tempa i rozkwitła na dobre?
W ciągu pierwszych sześciu miesięcy miałem bardzo marne wyniki sprzedaży, ale też do tego momentu nie zdawałem sobie do końca sprawy z tego, jak ważne jest poszerzanie swojej wiedzy. Dopiero po pięciu miesiącach od rozpoczęcia współpracy z firmą NSA wziąłem udział w pierwszym treningu i stało się dla mnie oczywiste, że jeśli chodzi o komunikację z klientem, robiłem wszystko najgorzej, jak tylko można! Do tej pory przywykłem do kompatybilnej pracy z maszynami, a nie do kooperowania z ludźmi. Zmieniłem co nieco i zacząłem pracować nad sobą. Oprócz tego, zrozumiałem, jak ważna jest gotowość do dalszej nauki. Brałem udział w prawie każdym szkoleniu na terenie Niemiec, z odnoszącymi sukcesy partnerami, głównie z Ameryki i dopiero wtedy nastąpił przełom oraz tak pożądany wzrost.
W lutym 1992 roku po raz pierwszy z moim sponsorem zapisałem cele na przyszłość – zostać w przeciągu najbliższych 3 lat Krajowym Dyrektorem Marketingu (osiągnąć 7-najwyższą pozycję w firmie) i zarabiać pięciocyfrowe kwoty. Zapisaliśmy także niezbędne kroki, które musimy poczynić, aby to zrealizować. Mieliśmy zatem jakiś plan!.
Kolejnym kluczem do mojego dzisiejszego sukcesu było uczestnictwo w Konwencji NSA w Tampie na Florydzie (USA) w marcu 1992 roku. Na tym spotkaniu, w którym wzięło udział ponad 10. 000 osób, zyskałem konieczną wizję, aby dokonać czegoś wielkiego. Po powrocie jeszcze w tym samym miesiącu uzyskałem najwyższą pozycję prowizyjną w firmie.
Po około dwóch latach zarabiałem więcej dodatkowo niż w swojej pracy na etacie od 15 lat. Po 2,5 roku zrezygnowałem z pracy w zawodzie i całkowicie poświęciłem się swojemu biznesowi z firmą NSA. W następnym miesiącu, kiedy pracowałem już tylko z NSA na pełen etat, osiągnąłem drugą najwyższą pozycję w planie marketingowym. Osiągnąłem nie tylko pozycję Złotego Menadżera Zespołu (6 pozycja w 7 stopniowej skali), ale także swój podstawowy cel w postaci pięciocyfrowego dochodu.
Po 3,5 roku zdobyłem nominację na najwyższą dostępną pozycję w firmie – Krajowego Dyrektora Marketingu, a po około 10 latach byłem w pierwszej 5, TOP-Zarabiających Partnerów, w której jestem do dzisiaj.
Co się do tego przyczyniło?
Sukces, jaki odniosłem, zawdzięczam po pierwsze ludziom, moim sponsorom: Silvi i Gerhardowi Bauer’om, którzy we właściwym momencie potrafili zawsze znaleźć odpowiednie słowa. A Jeśli trzeba było nawet te nie tylko dodające skrzydeł.
Po drugie, był to bezsprzecznie nadzwyczajny zespół. Byliśmy czwórką „Mömbris’ierów” (dzisiaj w kręgach NSA, Mömbris to bardzo znana, mała idylliczna wioseczka, w której na świecie jeszcze panuje spokój i porządek), z całkowicie różnymi charakterami, którzy nikomu i niczemu nie dali się zwieść z raz objętej drogi!. Obecnie cała czwórka zajmuje najwyższe pozycje w TOP 10, najlepiej zarabiających Partnerów firmy NSA.
Po trzecie, był to i jest pierwszorzędny produkt firmy Juice PLUS+®, po którym nie spodziewaliśmy się, jak wielkim dobrodziejstwem będzie dla naszych klientów, partnerów i dla nas samych!. Dzisiaj miliony naszych zadowolonych klientów codziennie jedzą Juice PLUS+® na całym Świecie. Dzięki temu również kilka tysięcy ludzi otrzymuje każdego miesiąca pasywne dochody, nawet wtedy, gdy włożony w to wysiłek jest niewielki.
Dzisiaj, firma NSA ze swoim produktem Juice PLUS+® jest oficjalnym i ekskluzywnym sponsorem żywieniowym drużyn olimpijskich, ma ponad 30 badań udowadniających, że Juice PLUS+® działa tak samo jak warzywa, owoce i jagody. Te niezależne badania, zostały przeprowadzone przez najlepsze uniwersytety na świecie, według najsurowszych naukowych standardów (randomizowane, krzyżowe kontrolowane placebo, podwójnie ślepe badania kliniczne). Dzięki temu tysiące ekspertów zdrowia obdarzyło nas zaufaniem i poleca Juice PLUS+® w swoich przychodniach, klinikach czy praktykach. W ten właśnie sposób, dzięki wytężonej, wspólnej pracy uczyniliśmy z Juice PLUS+® wiodący produkt na rynku przyszłości. Potwierdza to wielu ludzi, który podczas długiego zażywania Juice PLUS+®, osiągnęli nadzwyczaj pozytywne efekty!.
Po czwarte, kolejną przyczyną mojego sukcesu była nauka. Bardzo wiele spotkań i szkoleń, w których wziąłem udział, podbudowywało mnie i na nowo motywowało do działania. Początkowo to dodatkowe zajęcie zajmowało mi co drugi weekend. Spędzałem wtedy czas na różnorakich seminariach, szkoleniach itp. gdzieś w Niemczech, a w ciągu tygodnia w okręgu 70 km, codziennie mieliśmy prezentacje. Brałem więc udział regularnie w dwóch czasami w trzech do czterech prezentacjach biznesowych wciągu tygodnia!.
Po piąte był to entuzjazm i zapał. Na początku zawsze myślałem, ze muszę dobrze przekazywać suche fakty. Później nauczyłem się, ze fakty to tylko 7% z tego co jest dla ludzi ważne. To co najważniejsze w komunikacji z ludźmi jest entuzjazm!. Decydującym czynnikiem jest nie to co się mówi, ale to jak się mówi!. Nie można nieodpowiedniej osobie opowiadać dobrze, a właściwej opowiadać źle, jak się przekazuje Komuś zachwyt i zapał.
Po szóste, ta niezliczona liczba książek, którą przeczytałem o naszej branży, a robię to do tej pory, sprawiła, że zrozumiałem, jak ważna w tym biznesie jest wytrwałość. Parafrazując słynne powiedzenie: Wytrwałość jest matką sukcesu. Co pokutuje w tym biznesie, to to, że bardzo wielu ludzi przecenia swoje możliwości zarobkowe w przeciągu roku, ale też bardzo wielu nie docenia ich na przestrzeni 5-7 lat. Z tego miejsca serdeczne podziękowania za tak wiele wspaniale motywujących książek!
Po siódme i NAJWAŻNIEJSZE, to wszystkie wspaniałe osoby w moim zespole, od których mogłem się tak wiele nauczyć. Uczyłem się z resztą także od tych ludzi, którzy nie rozpoczęli współpracy z firmą, ale i od tych którzy w drodze na szczyt stracili odwagę, gdyż przywykłem analizować wszystkie swoje rozmowy i rezultaty post factum.
Kto lub co spowodowało, że zajął się Pan Multi Level Marketingiem?
O MLM-e nie słyszałem nigdy wcześniej, aż do momentu gdy poznałem firmę NSA. Znałem tylko firmy zajmujące się sprzedażą bezpośrednią, także te, które pracowały w sposób niewłaściwy, wysyłając swoich reprezentantów od drzwi do drzwi. Z tego powodu miałem istotnie fałszywe wyobrażenie o dystrybucji i nigdy nie chciałem w czymś takim zaczynać. Całkiem ważnym aspektem w MLM-e było to, że tak naprawdę nie chodziło o to, aby zostać super sprzedawcą. Dużo bardzo szło o to, aby poznawać ludzi, który dużo lepiej potrafią sprzedawać niż ja sam. Dzisiaj mam w zespole partnerów, którzy są dużo lepsi ode mnie!. To jest podstawowa część mojego dzisiejszego sukcesu!.
Jak wyglądały Pańskie początki w MLM-ie i czy spodziewał się Pan tak spektakularnego sukcesu biznesowego i finansowego?
Jak już wspomniałem, start był raczej skromny, ale cele też były wtedy skromne. Kiedy wróciłem w marcu 1992 roku z konferencji w USA, marzyłem przede wszystkim o biznesie, który da mi wolność i niezależność finansową.
Teraz byłem podekscytowany swoją nowonarodzoną wizją i wielkimi celami, dużo łatwiej było mi zjednywać ludzi. Nauczyłem się wówczas, że ludzie dużo chętniej współpracują z osobami, które mają prawdziwe cele i swój zarys sukcesu, a także – jako przykład dla innych – podążają zdecydowanym krokiem do przodu.
Prawdę powiedziawszy nie myślałem, że mój biznes będzie aż tak duży, ze będzie miał 25. 000 klientów w 18 krajach, którzy będą zaopatrywani bezpośrednio przez NSA. Że mój obrót przekroczy ponad 1. 000 000 Euro miesięcznie. O tym nie śmiałem nawet marzyć!.
Gdyby mój sponsor podał takie cyfry, kiedy zaczynałem współpracę, to ze strachu bym nie zaczął. To, co piękne, rośnie powoli. Najważniejszą rzeczą w sukcesie jest to, kim Ty się staniesz w drodze do niego! Ja nigdy nie zapomnę skąd pochodzę, kto mnie tutaj doprowadził i kim jestem dzisiaj. Tym ludziom dziękuję z całego serca! A mój cel, to poprowadzić ich na tę właśnie drogę sukcesu!
Jak dziś z perspektywy czasu ocenia Pan swoje wcześniejsze decyzje i życiowe wybory?
Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć dzisiaj, że NSA to najlepsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić, w każdym obszarze mojego życia. Wszystko, co dzisiaj mam, zawdzięczam tej firmie, w szczególności moją towarzyszkę życia, pozytywne nastawienie i moje odkryte zdolności. Wcześniej widziałem we wszystkich, wszędzie i we wszystkim problem. Dzisiaj widzę tylko wyzwania i szukam do nich rozwiązań, a moje maksyma życiowa brzmi: Nie marz, aby wszystko było łatwiejsze, życz sobie więcej umiejętności!. Podejmowanie wyzwań sprawia niesamowicie dużo radości.
Gdyby ktoś dzisiaj zabrałby mi wszystkie rzeczy materialne, byłbym o wiele szybciej niż w przeszłości, tam, gdzie jestem dzisiaj. Nawiasem mówiąc, wielu ludzi w naszej branży, wychodzi z założenia, że pracuje dla swojej firmy MLM. Moja postawa mówi, że to ja jestem firmą! Jestem szefem własnej firmy i tak właśnie jest!
Czy kiedykolwiek w życiu bał się Pan ryzyka biznesowego i czy zdarzyło się Panu jakieś niepowodzenie biznesowe?
W 1996 r. wydarzyły się jednocześnie dwie rzeczy, które spowodowały, że mój biznes się zachwiał. Ameryka zdecydowała się zrezygnować z prośrodowiskowych technicznych produktów, z którymi zacząłem w 1991 r. na rzecz naszego nowego produktu Juice PLUS+®. Po drugie dostawy zaczęły trwać nawet do czterech tygodni! W tym czasie wielu partnerów nie poznało potencjału Juice PLUS+®. Nie było żadnych badań, nie było ekspertów służby zdrowia, którzy staliby za produktem. Moja sprzedaż gwałtownie spadła. Straciliśmy wielu partnerów. Zacząłem się bardzo poważnie zastanawiać, w jakim kierunku pójść dalej. Miałem na utrzymaniu rodzinę, która dopiero co powiększyła się o mojego syna Timo. Pozbyłem się jednak szybko myśli o zmianie firmy czy zakończeniu działalności. Raczej zastanawiam się jak mogę tę sytuację najlepiej wykorzystać!.
Jak Pan z tego wyszedł?
Na szczęście w tamtym czasie zebraliśmy wszystkie kadry kierownicze Liderów razem i wspólnie udało nam się wrócić do pracy!. Mój sponsor Gerhard zjednoczył wszystkich swoich partnerów razem i wspólnie debatowaliśmy o tym jak możemy wyprowadzić ten statek z powrotem na spokojne wody. Szukaliśmy błędów nie w NSA, ale w nas samych! Znaleźliśmy ich bardzo wiele, ale udało się je właściwie skorygować. Oczywiście w tym czasie spotęgowaliśmy znacznie nasze starania! Wkrótce wypłynęliśmy z powrotem na spokojniejsze wody. Szczególnie w tym czasie mogłem się bardzo wiele nauczyć. Od tamtego czasu odnotowujemy z każdym rokiem 2-cyfrową liczbę wzrostu sprzedaży i tak już od 15 lat! Nawet tak zwana recesja gospodarcza lub kryzys nie mogły nas zatrzymać. Kiedy ludzie doświadczają okresów dobrej koniunktury gospodarczej, są gotowi zainwestować o wiele więcej w swoje zdrowie. Wtedy troszczymy się szczególnie o budowę sieci klientów, gdyż 85% sprzedaży firmy NSA AG to klienci końcowi tzn. że dostawy wędrują bezpośrednio do domu klienta. To jest niezwykłe w naszej branży. Ponadto, jesteśmy dumni, ponieważ prawdziwi klienci są najzdrowszą podstawą każdego dobrze funkcjonującego biznesu! Kiedy media po raz kolejny dezorientują konsumentów raportami o niekończącym się kryzysie i recesji, ludzie coraz częściej poszukują źródeł dodatkowych dochodów. Dla nas jest to sygnał, aby wzmocnić i podwoić nasze wysiłki w zdobywaniu partnera, czyli że zawsze unosimy się na fali sukcesu!
Dla jakiego rodzaju ludzi MLM jest wymarzonym systemem pracy, a jacy ludzie Pańskim zdaniem się do tego nie nadają?
Przede wszystkim i szczególnie jest to biznes dla ludzi, którzy mają cele i wizje w życiu. Z naszą koncepcją każdy może o wiele lepiej i bez ryzyka, osiągnąć swoje cele, aniżeli w przypadku innych znanych mi konceptów. MLM to wymarzony system dla ludzi, którzy chcą pracować w niepełnym wymiarze godzin, uzyskiwać dochód z domu czy dążą do zrobienia kariery!. To biznes dla ludzi, którzy lubią ludzi i są gotowi pomagać innym! W skrócie, dla 96% wszystkich ludzi. Zarabiać więcej pieniędzy, chciałby każdy, ale nie wszystkie osoby są gotowe aby przedsięwziąć niezbędne kroki w celu osiągnięcia pożądanych dochodów. Nie ten kto potrzebuje, to otrzyma, ale ten który sobie zarobi!
Z Michaelem Lorenzem rozmawiał Marek Łuszczki
Koniec cz.1
Kolejna część wywiadu z Michaelem Lorenzem za tydzień