Właśnie mija kolejny miesiąc 2012 roku. Dokładnie drugi. Przeglądając kalendarz natrafiam na postanowienia noworoczne i weryfikuję ich realizację. Wynik jest niestety kiepski – tylko w przypadku dwóch na dziesięć podjęłam jakiekolwiek działania. Przy czym pisząc „jakiekolwiek” wcale nie mam na myśli konsekwentnych, ani systematycznych kroków w kierunku realizacji. Tak czy inaczej działania te stanowią sposób na uspokojenie mojego sumienia. Zostało jednak jeszcze osiem. Osiem postanowień, które miały uczynić moje życie piękniejszym i lepszym. Podjęłam decyzję nie przejść obok tego obojętnie, jak to zazwyczaj bywało, a poszukać przyczyn właśnie takiego stanu rzeczy, który swoją drogą nie zdarza się w moim przypadku po raz pierwszy.
Właściwie nie miałam żadnego problemu ze znalezieniem informacji na temat niepowodzeń w realizacji celów. Przeczytałam kilka artykułów, otworzyłam również parę pozycji książkowych, ale z powodu ich dużej objętości zrezygnowałam z zapoznawania się z nimi. Wiedziałam już, że cel musi być jasno sprecyzowany, ale to dalej był ten sam punkt wyjścia. W końcu natknęłam się na książkę „Planowanie Celów” Daniela Kubacha, w wygodnej formie e-booka. http://www.rankingmlm.com/announcements/ebook Dla zalogowanych na portalu jest on dostępny za darmo.
Początkowo byłam przekonana, że to kolejna rzecz z cyklu „musisz wziąć życie we własne ręce”. Gdy jednak zobaczyłam, że całość tego materiału to dokładnie dwadzieścia stron, postanowiłam tam zajrzeć. Właściwie z ciekawości. Podobno ciekawość to nieodłączna cecha nowoczesnego człowieka. Tak czy inaczej przeczytałam. Po piętnastu minutach, będąc na ostatniej stronie, zastanawiałam się, czy to faktycznie może być takie proste. „Formułuj cele w czasie dokonanym, wyznaczaj terminy ich realizacji”. Spojrzałam jeszcze raz na moje noworoczne postanowienia – „opanować dobrze niemiecki” miało się nijak do zaleceń prezentowanych przez Pana Kubacha. Mimo że z reguły sceptycznie podchodzę do tego typu literatury postanowiłam zaryzykować. Bo ta książka ma w sobie pewien fenomen. Na tych dwudziestu stronach autor niemalże krok po kroku wskazuje na błędy jakie popełniamy przy ustalaniu celów oraz na sposoby, jak tego uniknąć. Nie formułuje przy tym wielkich filozoficznych, czy psychologicznych teorii z tysiącem niezrozumiałych słów i terminów. Nie wymądrza się, ale daje czytelnikowi gotowe narzędzie, z którego ten – zgodnie ze swoją wolą – skorzysta lub nie. Język książki, w pełni przyswajalny dla laickiego odbiorcy, nie męczy, a oparcie jej na przykładach „z życia wziętych” potwierdza, że jest ona całkowicie zorientowana na możliwość, a wręcz potrzebę wykorzystania jej w praktyce. Jest jeszcze jedna bardzo ważna zaleta – autor otwarcie pisze, że jego zalecenia nie są „zaklęciem”, dzięki któremu wszystkie nasze marzenia się spełnią, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ostrzega, że realizacja celów bywa długotrwała i obarczona kosztami wielu wyrzeczeń, a sam plan, nawet najlepszy, nie wystarczy, bo kolejnym etapem jest działanie. Mimo iż takie stwierdzenie wydaje się banalnym, to z doświadczenia wiem, że często o nim zapominamy licząc, że pewne rzeczy zrobią się same, a my tylko będziemy z nich czerpać korzyści. Rzeczywistość nie pozostawia jednak żadnych złudzeń – tak się po prostu nie da.
Jak wspomniałam wcześniej, postanowiłam zaryzykować i przeformułowałam swoje postanowienia noworoczne według wskazówek zawartych w „Planowaniu celów”. Jakie będą tego efekty – wierzę, że pozytywne, choć czas pokaże. Wiem tylko, że teraz wszystko zależy ode mnie, od mojej determinacji i siły woli. Tej ostatniej mam mnóstwo. Tak samo jak pozytywnej energii do działania. Jakby ktoś chciał, ewentualnie mogę się podzielić.
P.S. Do Pani Minister Edukacji – wnioskuję o wcielenie „Planowania Celów” D. Kubacha na listę lektur obowiązkowych w szkole średniej. Im wcześniej zaczniemy dbać o swoją przyszłość, tym lepiej. A i matura z matematyki przestałaby być koszmarem.
Edyta Prozorowska